Informacja powiadamiająca o powrocie Kobego do gry, byłaby euforycznie przyjęta przez wszystkich fanów Los Angeles Lakers. Jednak na to przyjdzie jeszcze pora. W dniu dzisiejszym Adrian Wojnarowski powiadomił na swoim Twitterze, iż 35-letni lider Jeziorowców wraca do treningów wraz ze swoimi klubowymi kolegami. Data powrotu będzie w dużej mierze uzależniona od tego, w jaki sposób zareaguje ciało Bryanta na intensywne treningi. Warto nadmienić, że Kobe od czasu feralnej kontuzji nie rozegrał żadnego meczu, a jedyne co mogliśmy oglądać to kilka oddanych rzutów.
W międzyczasie na antenie NBA TV Kobe udzielił wywiadu swojemu dawnemu koledze z drużyny – Rickowi Foxowi. Na jedno z pytań odnośnie do powrotu Bryant wyznał, iż jeśli dzisiaj trwałyby playoffy, to oglądalibyśmy go już na boisku, jednak po chwili dodał „Na szczęście nie są.” Prosi się o skonfrontowanie tej wypowiedzi z wcześniejszą, wypowiedzianą podczas tournée po Chinach. Wówczas Bryant na podobne pytanie odpowiedział, iż zagrałby gdyby był to czas Finałów NBA. Jak widać rehabilitacja postępuje w sposób równomierny.
Przewidywany okres rekonwalescencji wyznaczony przez sztab medyczny Lakers wynosił od sześciu do dziewięciu miesięcy. Choć Kobe dawno przekroczył już dolny limit, to nadal mówi o wyprzedzeniu tradycyjnego kalendarza powrotu po kontuzji jaką jest zerwanie ścięgna Achillesa. Wszystko wskazuje na to, że podobnie jak Derrick Rose – główna postać Chicago Bulls, tak i Kobe Bryant będzie potrzebował kilku tygodni wspólnych treningów z kolegami z drużyny, aby móc powrócić na parkiet. Mike D'Antoni z pewnością ucieszyłby się z gwiazdkowego prezentu, jakim niewątpliwie byłaby możliwość z korzystania z usług najlepszego rzucającego obrońcy ostatniej dekady. Termin świąteczny wydaje się być realny, choć oczywiście niczego nie można być pewnym przy tak poważnej kontuzji, jakiej doznał Bryant.
Dla legitymujących się bilansem 4-7 Los Angeles Lakers powrót Kobego jest rzeczą niezbędną do nawiązania równorzędnej walki o awans do Playoffs. Brak lidera jest bardzo bolesny, co widać zwłaszcza w obliczu słabej gry dwóch nominowanych do prowadzenia gry ekipy z Miasta Aniołów tj. Pau Gasola i Steve’a Nasha. O ile Kanadyjczykowi w dużej mierze na solidną grę nie pozwala zdrowie, o tyle z niezrozumiałych przyczyn ze swoich obowiązków nie wywiązuje się Hiszpan, któremu chyba nikt nie wróży powrotu do formy, z czasów kiedy to Jeziorowcy dwukrotnie zdobywali mistrzostwo ligi.
W | P | % | GB | Seria | D | W | ||
---|---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | ![]() | 64 | 18 | .780 | 0.0 | 1 | ||
2 | ![]() | 56 | 26 | .683 | 8.0 | 1 | ||
3 | ![]() | 53 | 29 | .646 | 11.0 | 5 | ||
4 | ![]() | 52 | 30 | .634 | 12.0 | 4 | ||
5 | ![]() | 49 | 33 | .598 | 15.0 | 1 | ||
6 | ![]() | 48 | 34 | .585 | 16.0 | 1 | ||
7 | ![]() | 46 | 36 | .561 | 18.0 | 1 | ||
8 | ![]() | 36 | 46 | .439 | 28.0 | 2 |
Przemo
17.11.2013 04:27